Druga (Zimna) Wojna Światowa. Czy stanęliśmy na krawędzi zagłady?

 

 

Jak zapewne Czytelnicy „Warszawskiej Gazety” doskonale wiedzą, społeczeństwo amerykańskie nie jest monolitem w poglądach na politykę zagraniczną prowadzoną w ciągu ostatnich kilkunastu latach przez administrację prezydencką.

Szczególne emocje budzi tzw. wojna z terroryzmem, spektakl – chciałoby się powiedzieć, gdyby nie fakt, że giną ludzie – rozpoczęty inwazją na Irak w 2003 r. Drugą sprawą, będącą przedmiotem ostrych polemik, jest stosunek do Rosji. Dla nas jest to szczególnie ważne, bowiem „ocieplenie” relacji z tym krajem, czego domaga się wielu polityków i komentatorów, w praktyce oznacza reset amerykańsko-rosyjski. Oddaje on inicjatywę polityczną w Europie Środkowej w ręce niespecjalnie sprzyjających nam państw: Niemiec i Rosji. Czym to grozi, mogliśmy się przekonać po 2009 r. Mówiąc bez ogródek, reset oznaczać będzie spadające słupki notowań obecnie rządzącej nami partii – istnieje jakiś sekretny związek między tajnymi ustaleniami w gabinetach polityków mocarstw a tym, co podają nam różne ośrodki badań jako najnowsze notowania poparcia dla partii politycznych. A wraz ze spadającymi słupkami przybliżać się będzie nieuchronnie spotkanie trzeciego stopnia z tym co już było: czekoladowym orłem, Mirem, Rychem i Zdzichem oraz Magdaleną Środą i Janem Hartmanem jako autorytetami moralnymi. Warto o tym pamiętać, zapoznając się z dzisiejszym odcinkiem dotyczącym teorii spisku.

Krzywdziciele Rosji

Strona internetowa Counter Punch (CP) ma wyrobioną opinię. I jest to opinia ekstremalna. Wprawdzie „The Observer”, brytyjski magazyn zbliżony do lewicowej Partii Pracy, nazywa stronę popularnym w Ameryce źródłem wiedzy o polityce, ale inne oceny nie są już tak wyważone. I tak, mówi się, że CP głosi na swych łamach poglądy „lewicowe” oraz „ekstremalne” i „radykalne”. Stronę określa się też mianem politycznego biuletynu bądź jako goniącą za skandalami i sensacją. Jedna z grup lobbystycznych o nazwie Amerykański Komitet ds. Badania Rzetelności Przekazu Wydarzeń na Bliskim Wschodzie (CAMERA) opisała Counter Punch jako ekstremistycznie antyizraelską stronę internetową. CP skrytykowano też za wywiad z Rogerem Watersem, muzykiem rokowym związanym z zespołem Pink Floyd, który miał skomentować „ekstremalnie” Izrael oraz „izraelskie lobby”. I mimo że rockman tłumaczył się później, że nie Izrael go przeraża, ale apartheid stosowany wobec Palestyńczyków, to jednak słowa „ekstremizm” i „ekstremalny” przyczepiły się do Counter Punch, jak rzep do psiego ogona.

Znajdziemy je również w innych wypowiedziach. W 2004 r. Max Boot – autor, dziennikarz, obrońca wartości amerykańskich w polityce zagranicznej, określił CP jako stronę „ekstremalną” oraz epatującą czytelników „teoriami spisku”. Przykładem na to miał być artykuł Dave’a Lindorffa, publicysty strony, który porównał George’a W. Busha do Adolfa Hitlera. Stronę oskarża się też o uprawianie rosyjskiej propagandy.

Również i u nas można solidnie oberwać inwektywą od fanatyków oskarżających Bóg wie o co ludzi, którzy powiedzą coś nie wbrew ich obsesyjno-kompulsywnej wizji rzeczywistości, zwłaszcza politycznej. Stąd zarzutem o uprawianie takiej czy innej propagandy można by się nie kierować przy ocenie CP. Niemniej jednak nie sposób nie zauważyć, że artykuł, który napisał Gary Leupp i zamieścił na stronie w styczniu tego roku, Władimirowi Putinowi mógłby się spodobać. Leupp jest profesorem historii na Uniwersytecie Tufts w stanie Massachusetts, a tytuł styczniowego tekstu brzmi: Skrajna głupota nowej Zimnej Wojny (The Utter Stupidity of the New Cold War).

Tekst prof. Leuppa zaczyna się serią zarzutów wobec amerykańskich polityków, którzy jakoby z Rosji zrobili kozła ofiarnego, a z jej prezydenta chłopca do bicia. – Wydaje się dziwne, że 27 lat po upadku Muru Berlińskiego zaczyna odżywać idea Zimnej Wojny z, kapitalistyczną obecnie, Rosją. Rosyjski prezydent jest atakowany przez polityków amerykańskich i media w USA w stopniu do tej pory niespotykanym. Zarzuca się mu korupcję, zapędy dyktatorskie, aresztowanie i mordowanie przeciwników politycznych i krytykujących go dziennikarzy. Oskarża o zamiar odbudowy Związku Radzieckiego.

Dan Kovalik, również zamieszczający swoje artykuły na CP, basuje historykowi z Massachusetts, pisząc w niedawno wydanej książce The Plot to Scapegoat Russia: How the CIA and the Deep State Have Conspired to Vilify Putin (czerwiec 2017): – Od 1945 r. Stany Zjednoczone usprawiedliwiały liczne wojny, interwencje wojskowe oraz zbrojenia potrzebą obrony świata przed czerwoną Rosją. Również wtedy, gdy w 1991 r. upadł Związek Radziecki, a Rosja przestała być czerwona.

Dziennikarz Joel Harding, który specjalizuje się w badaniach dotyczących wojen i operacji informacyjnych, zastanawia się na stronie To Inform is to Influence czy Dan Kovalik to rosyjski użyteczny idiota, czy może propagandzista?

Prof. Gary Leupp uważa, że oskarżanie Putina o chęć odbudowy sowieckiego imperium opiera się na kruchych podstawach. Oskarżyciele bazują na wypowiedzi, w której przywódca Rosji nazwał upadek Związku Radzieckiego „katastrofą i tragedią”. Jednak prasa zignorowała komentarz Putina do tych słów: – Każdy kto nie żałuje ZSRR, nie ma serca, ale ten, kto chciałby odbudować Związek Radziecki, nie ma rozumu. Historyk stwierdza, że wyrażanie sentymentu do imperialnej potęgi Rosji – czy to carów, czy komisarzy ludowych – nie oznacza, że Putni planuje zemstę za przegraną Zimną Wojnę poprzez aneksję i ekspansję terytorialną. Media w USA, postępując zgodnie z wytycznymi Departamentu Stanu, cały czas opisują Rosję jako siłę ekspansywną. I na polu indoktrynacji osiągają duże sukcesy, o czym świadczy fakt, że nawet ludzie postępu – czyli ci, których zatrwożyło zwycięstwo Trumpa w wyborach prezydenckich i mających skłonność dopatrywania się w tym zwycięstwie wpływów zewnętrznych – wierzą w przekaz medialny dotyczący Rosji, dając tym samym dowód, jak cały czas jest żywa i użyteczna myśl zimnowojenna.

Agresywne NATO

Armia amerykańska nieustannie nam przypomina, że musi przeciwstawić się rosnącemu zagrożeniu ze strony ekspansywnej Rosji. – Trzeba jednak powiedzieć, że jest to absurd! Rosja jest dwa razy większa od USA i o połowę mniej ludna [stąd nie ma mowy o tym, aby chciała rozszerzenia „przestrzeni życiowej” dla swych obywateli – R.K.]. Jej zagraniczne bazy wojskowe można policzyć na palcach obu rąk, podczas gdy USA ma ich 800, a może nawet więcej. Budżet wojskowy Rosji wynosi 14 proc. budżetu amerykańskiego. – Rosja nie uważa się za naród wyjątkowy, wybrany przez Boga, aby wprowadzać na całym świecie porządek oparty na swoich zasadach.

Od czasu upadku ZSRR w 1991 r. Stany Zjednoczone prowadziły wojny (czasami tworząc nowe państwa klienckie) w Bośni (1994–1995), Serbii (1999), Afganistanie (2001–), Iraku (2003–), Libii (2011), i Syrii (2014–). – Wojny te opierają się na kłamstwach, a efekty działań militarnych liczy się w setkach tysięcy zabitych cywilów, milionach uchodźców i wielkiej katastrofie, która ogarnęła cały Bliski Wschód.

U starszych Czytelników wynurzenia amerykańskiego uczonego z Uniwersytetu Tuftsa mogą wywołać uczucie déjà vu – tyle w nich określeń jakby rodem z „Trybuny Ludu” czy innych gazet epoki rządów Gomułki, Gierka czy Jaruzelskiego. Jak pamiętamy (bo i ja się do starszych zaliczam), wówczas komuniści próbowali nas przekonać, że ZSRR stoi na straży pokoju, a NATO na czele z USA bezustannie podżega do konfliktu atomowego.

Gary Leupp uważa, że NATO dawno powinno zostać rozwiązane, bo powód dla którego powstało – komunistyczne zagrożenie – przestał istnieć. Natomiast Pakt Północnoatlantycki nie tylko że nie zakończył żywota po upadku ZSRR i rozwiązaniu Układu Warszawskiego – militarnego odpowiednika NATO w obozie państw podporządkowanych ZSRR, ale jeszcze uległ rozszerzeniu. Z 16 państw członkowskich zrobiło się 28 (obecnie już 29 – Czarnogóra), z których kilka sąsiaduje z Rosją. Tu autor wymienił dwa kraje: Estonię i Łotwę, zapominając o Litwie oraz Polsce (oba kraje graniczą z Rosją przez Obwód Kaliningradzki). Jak wiemy, NATO jeszcze przed przyłączeniem nowych członków miało granicę lądową z ZSRR/Rosją – przez Norwegię. Wiara amerykańskiego historyka w Rosję, a nawet ZSRR, sięga tak daleko, że uznał on, iż rozwiązanie Układu Warszawskiego wynikało z idealistycznego przekonania, że NATO wejdzie w nowe czasy z ofertą współpracy i pokojowej koegzystencji.

Tymczasem Pakt, mający w założeniu bronić obszaru Północnego Atlantyku, nie tylko nie wysunął propozycji współpracy z Rosją, ale rozszerzył obszary penetracji na kraje nigdy nienależące ani do NATO, ani do Układu Warszawskiego, angażując się w konflikt w Jugosławii, uderzył na Afganistan, leżący 5 tys. km od terenów, których obrona jest jego statutowym obowiązkiem. Pojawił się w Libii i innych krajach Afryki Północnej. – Latem ubiegłego roku na terenie Polski odbyły się największe ćwiczenia wojskowe od czasów upadku ZSRR, w których wzięło udział 31 tys. żołnierzy, pozorujące wojnę z Rosją. Frank-Walter Steinmeier, niemiecki minister spraw zagranicznych, skrytykował te ćwiczenia, nazywając „prowokacyjnymi”. Według rusofila Gary’ego Leuppa, Putni na tę manifestację agresji odpowiedział bardzo wstrzemięźliwie, umieszczając na terenie Kaliningradu nowe pociski S-400 oraz systemy Iskander, mogące wystrzeliwać pociski jądrowe. – Rosja do tego czasu była państwem stosunkowo biernym militarnie. Zaangażowanie Rosji na terenie Gruzji czy później na Ukrainie autor usprawiedliwiał potrzebą obrony tych obszarów przed wpływami amerykańskimi, wyrażającymi się w ustanowieniu w tych państwach reżimów uległych Waszyngtonowi, a wrogich Moskwie.

 

W 1999 r. we Francji podczas konferencji w Rambouillet, mającej położyć kres konfliktowi między Serbami a kosowskimi Albańczykami, ówczesna sekretarz Departamentu Stanu Madeleine Albright miała złożyć na ręce Rosji i Serbii plan okupacji przez NATO nie tylko Kosowa, ale całej Serbii. Propozycja, jako kuriozalna, została odrzucona przez oba kraje, niemniej przedstawiciele USA traktowali ją poważnie „jako wolę społeczności międzynarodowej”, tak jakby do tej wspólnoty nie należała również Rosji – zauważył prof. Leupp.

Rusofobia Ameryki

Uczony znów nie może się nadziwić, że tylu „postępowych” ludzi, takich jak Nina Turner, amerykańska polityk z Partii Demokratycznej, która poparła kandydaturę socjalisty Bernie Sandersa podczas ostatnich wyborów prezydenckich, „uczestniczy w kampanii oczerniania Putina”. Jest to zjawisko wielce niepokojące, że tak wielu „rozsądnych” ludzi gotowych jest rozpocząć nową zimnowojenną kampanię. Obecna sytuacja przypomina czasy maccartyzmu – głosi Gary Leupp. Wówczas również wielu trzeźwo myślących obywateli poddało się histerii polowań na czarownice, czyli szukania sowieckiej agentury w systemie i instytucjach państwa. Amerykańska rusofobia opiera się na irracjonalnym założeniu „amerykańskiej wyjątkowości” i szczególnym prawie USA do ekspansji militarnej kosztem Rosji, będącym samym dobrem, a nie oczywistym złem, grożącym wybuchem trzeciej wojny światowej.

Obecnie stosowane są naciski na Trumpa, ażeby zniechęcić go do znaczącego zbliżenia z Rosją. – Wszyscy ci samozwańczy suflerzy, podpowiadający obecnej administracji kolejne posunięcia na arenie międzynarodowej, muszą być przerażeni możliwością uznania przez Trumpa aneksji Krymu, co doradza Henry Kissinger – pisze Leupp, którego stosunek do obecnego prezydenta najlepiej wyrażają słowa: (…) krew mnie zalewa, gdy używam słowa „prezydent” na Trumpa. Ale to prawda, on jest prezydentem, formalnie rzecz biorąc. Jedną z metod nacisku i zastraszenia Trumpa, jaką stosują rusofobii w celu osiągnięcia swego celu – zniechęcenia go do współpracy z Rosją, jest ciągłe przypominanie określenia Hilarzycy Clintonowej z kampanii wyborczej, że Trump to „marionetka” Putina. – Oni nie chcą współpracy. Oni chcą większej ekspansji NATO, większej konfrontacji. Pragną zniszczyć wszelką konkurencję, w ich planach geopolitycznych dla Rosji brak jest po prostu miejsca.

O tym, że wraz z wyborem Trumpa antyrosyjska histeria weszła w nową fazę, pisze też – we wspomnianej wyżej książce – Dan Kovalik. Autor analizuje mnożące się ostatnimi czasy i szeroko rozpowszechniane opowieści, których źródło ukrywa się w gabinetach ministerialnych USA, obwiniające Rosję o wszelkie zło i podsycające strach przed tym państwem. Praca Kovalika ukazuje, w jaki sposób i dlaczego USA zmarnowały szansę na pokojową współpracę z Rosją po upadku komunizmu, niepotrzebnie prowokując ją przy nadarzających się okazjach, oraz jak wiele Amerykanie stracili, nie wykorzystując szansy na zrewidowanie dotychczasowej polityki względem Rosji.

Głębokie państwo w działaniu

Niedawno na stronie The Daily Sheeple ukazał się artykuł, w którym przytoczone zostały słowa Władimira Putina z wywiadu, jaki przeprowadziła z nim dziennikarka Megyn Kelly. Wywiad odbił się głośnym echem, a na wypowiedziane przez Putina słowa powoływali się komentatorzy życia politycznego w USA, m.in. Patrick J. Buchanan w „The American Conservative”. Prezydent Rosji zarzekał się, że nigdy nie spotkał się z Donaldem Trumpem podczas jego biznesowych wypraw do Rosji. Nie miał też pojęcia, że Jared Kushner, odgrywający w sztabie wyborczym Trumpa kluczową rolę, a obecnie będący doradcą ds. umów handlowych i Bliskiego Wschodu, miał składać ofertę utworzenia „sekretnej linii” komunikacji między administracją Trumpa a rządem Rosji. Putni określił też jako „absurdalne” stwierdzenie, że Rosja zbiera na Donalda Trumpa materiały kompromitujące. – Czy wyście wszyscy oszaleli? – zwrócił się Putin do przeprowadzającej wywiad dziennikarki.

– Tak, oszaleliśmy – odpowiada Patrick J. Buchanan. A ściślej mówiąc, w stanie szaleństwa znalazł się establishment po zwycięstwie Donalda Trumpa. – Bowiem nie był on zwyczajną kandydaturą Republikanów. Trump przedstawił się jako ten, który odrzuca upadłe elity, polityków i media obu stron. Amerykanie, obdarzając go w 2016 r. zaufaniem, nie wybrali po prostu nowego prezydenta, ale zdecydowali się na rewolucję obalającą dotychczasowy porządek polityczny. Waszyngton nigdy nie pogodził się z tym zwycięstwem. Szukając przyczyn wyborczej klęski, elita rządząca krajem nie mogła wskazać na to, że przegrała, bo ludzie mają jej serdecznie dosyć. Dlatego wymyślono teorię spiskową. – Wybory zostały ukradzione w wyniku szeroko zakrojonych działań wymierzonych przeciw Ameryce, przeciw demokracji. U ich podstaw leżało porozumienie między Kremlem a Trumpem – wyjaśnia Buchanan.

W udzielonym wywiadzie prezydent Rosji stwierdził, że Ameryka robi dokładnie to, o co oskarża Rosję: – Połóż palec na jakimkolwiek państwie na mapie świata, wszędzie usłyszysz skargi na to, że rząd USA ingeruje w proces wyborczy. Rosja oczywiście ma swoje preferencje wyborcze, ale reaguje jedynie na „polityczny kierunek”, w jakim Stany Zjednoczone wydają się podążać. – Wtrącanie się w wewnętrzne sprawy nie miałoby sensu.

Jednak największą sensację sprawiły słowa Putina, który zasugerował, że za rozpętaniem nieprzytomnych ataków na Rosję oraz na prezydenta Trumpa może stać głębokie państwo (deep state). To samo, które stało za zamachem na prezydenta Kennedy’ego: – Istnieje teoria, że zamach na Kennedy’ego był dziełem amerykańskich służb wywiadowczych. Jeśli to prawda, a tego nie należy wykluczać, tym bardziej dziś, biorąc pod uwagę potencjał współczesnych służb specjalnych, można zorganizować różnego rodzaju ataki, a później oskarżyć o to Rosję. Jak widać, prezydent Rosji potrafi wywijać teoriami spiskowymi równie sprawnie jak jego amerykańscy oponenci.

Niepokój Gary’ego Leuppa

Wracając do wywodów prof. Gary’ego Leuppa, to cytuje on słowa, jakie miał wypowiedzieć Putin do Amerykanów we wrześniu 2015 r. na sesji ONZ: – Czy zdajecie sobie sprawę z tego, co zrobiliście? Chodziło mu o sytuację, jaka wytworzyła się na Bliskim Wschodzie w wyniku amerykańsko-natowskiej „wojny z terroryzmem”. Niestety ludność zamieszkująca USA nie ma pojęcia, co zrobiła, bowiem nie uczą o tym w szkołach, nie piszą w prasie, ani nawet na ich ulubionych stronach internetowych. Dlatego obywatele USA nie wiedzą, jak „straszne rzeczy” dzieją się na świecie z powodu postępowania ich rządu. Przekazywane im wieści bazują na kłamstwie: – Fałszywe wiadomości są na porządku dnia. Góra jest dołem, czarne jest białe, Rosja jest agresorem, a USA ofiarą – pisze prof. Leupp i radzi prezydentowi, aby zrozumiał, że „Putni to nie Hitler” oraz zdał sobie sprawę, że Rosja, choć osłabiona, ma nadal potencjał nuklearny równy amerykańskiemu.

Gniewny „główny korespondent CNN” – John King (były mąż równie gniewnej Dany Bush, także „głównej korespondentki CNN”) postawił pytanie pełne agresywnej irytacji: – Kogo Donald Trump bardziej poważa, amerykańskie służby specjalne czy chłopaka, który tworzył Wikileaks? (chodzi o Juliana Assange). Według Leuppa są to zwyczajne prowokacje ze strony deep state. Właściwie postawione pytania pod adresem obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych winny brzmieć: Czy obóz Trumpa kupi narrację o brudnej grze Rosji, czy dołączy do tych, którzy obnażają liczne zbrodnie amerykańskiego imperializmu? Czy Trump zaufa służbom wywiadowczym, tworzącym na żądanie „fakty wywiadowcze”, czy raczej zignoruje rady jastrzębi prących do konfrontacji z Rosją Putina? I czy II Zimna Wojna osiągnie punkt kulminacyjny, który wywoła pożar, powstrzymywany niegdyś obawą świata przed samozagładą?

https://www.counterpunch.org/2017/01/10/the-utter-stupidity-of-the-new-cold-war/

http://www.thedailysheeple.com/putin-hints-jfk-was-murdered-by-the-deep-state-which-is-now-after-trump-and-russia_062017

 

Napisane przez Dr Robert Kościelny

 

https://warszawskagazeta.pl/teoria-spisku/item/5193-druga-zimna-wojna-swiatowa-czy-stanelismy-na-krawedzi-zaglady