Nowe, kontrowersyjne ustalenia

 

Kiedy Neil Armstrong poleciał w kosmos, aby postawić stopę na Księżycu, był święcie przekonany, że uczyni to jako pierwszy na świecie człowiek. Nawet przygotował sobie na tę okoliczność powiedzonko, które miało później obiegnąć świat. Stąd zdumiał się niezmiernie, gdy schodząc po drabince z księżycowego modułu tyłem do gruntu Srebrnego Globu, będąc już na ostatnim stopniu, poczuł, że ktoś puka go w plecy. Dowódca załogi Apollo 11 odwrócił się tak szybko, jak tylko pozwalał na to kombinezon, w który go okutali na przylądku Canaveral. Przed nim wyrastała wysoka, barczysta postać jasnowłosego i niebieskookiego mężczyzny w mundurze Wafen SS.– Sturmbannführer Helmut Glüt!– Wyprężył się służbiście esesman.– To jest mały krok człowieka, ale wielki skok dla ludzkości– pisnął przerażony Armstrong to, co w zamyśle miał powiedzieć monumentalnym, wiekopomnym głosem.

Złośliwi zaznaczają, że przejęty Armstrong zapomniał o jednym słowie, przez co cała fraza straciła sens: zamiast „It’s one small step foraman, but one giant leap for mankind” powiedział: „It’s one small step for man” (bez „a”), przez co zdanie w rzeczywistości oznaczało „to mały krok dla ludzkości, ale wielki skok dla ludzkości”. NASA tłumaczyła, że zdanie było kompletne, a feralnego słowa nie było słychać przez zakłócenia na łączach. Jak czytamy na stronie Space.com, w 2006 r. Peter Ford, informatyk z Australii i właściciel firmy Control Bionics, dowiódł, że pechowe „a” jednak Armstrong wypowiedział, a winę za całe zamieszanie ponosi sprzęt komunikacyjny ówcześnie stosowany. „Przedstawiając w graficznej postaci zapis fal dźwiękowych słynnego zdania, Ford powiedział, że znalazł dowód na to, że jakoby brakujące »a« zostało jednak wypowiedziane: to był 35-milisekundowy dźwięk, który zabrzmiał między »for« i »man« i którego ucho ludzkie nie było w stanie wyłapać”.

 

Miękkie lądowania NSDAP

 

No i jak wyszło?– zapytał siedzącego za sterami Michaela Collinsa, pilota modułu załogowego, gdy zziajany wpadł do rakiety, nagle a niespodziewanie niczym handgranat do sowieckiego okopu pod Stalingradem.– Tak sobie– odpowiedział Collins, zaciągając się camelem, głęboko, po męsku. „Resztę trzeba będzie dokręcić w studiu, przecież ten głupek na widok rosłego szwaba zupełnie zapomniał, po co wysłano go na tę smętną kupę gruzu krążącą w kosmosie” – pomyślał pilot, biorąc ostry kurs na Ziemię. „No i zadbać o odpowiedni PR. Przecież w tej wersji to się nie sprzeda” – mruknął do siebie.

Makia Freeman na swojej stronie internetowej The Freedom Articles zamieścił tekst, w którym broni tezy, że hitlerowcy wygrali II wojnę światową, a idee ich wodza Hitlera są nie tylko żywe, ale święcą tryumfy. Esesmani, funkcjonariusze NSDAP, uczeni kolaborujący ze zbrodniczym systemem po wojnie nadal pracowali dla chwały, tym razem nie III Rzeszy, ale jej następny – Nowego Porządku Świata (NWO). Dziś to samo robią ich następcy, uważa Freeman. „Cała elita hitlerowska została bezpiecznie wyprowadzona z Niemiec przed upadkiem tego państwa w maju 1945 r.”. Również technologie, nad którymi pracowali inżynierowie niemieccy, oraz pieniądze.

Przywódcy Niemiec oraz ich pomagierzy uciekli. A mieli dokąd, bowiem zarówno przed wojną, jak i w jej trakcie zbudowali szereg baz poza granicami swojego kraju. Od 1944 r., świadomi zbliżającej się klęski, zaczęli dokonywać na olbrzymią skalę tajnego transferu złota i twardych dewiz. „Kiedy mówię, że hitlerowcy wygrali wojnę, to nie mam na myśli hitleryzmu w sensie przenośnym lub nazizmu jako ogólnego odniesienia do wszelkich systemów totalitarnych lub autorytarnych z domieszką rasizmu. Mam na myśli tych hitlerowców, którzy w latach 1933–1945 rządzili w Niemczech, zwanych wówczas III Rzeszą Niemiecką, przywódców NSDAP”.

Elita NSDAP od samego początku swojej działalności miała potężnych sprzymierzeńców, zajmujących bardzo ważne stanowiska w polityce i biznesie. I ci sami bardzo ważni ludzie spowodowali później, że z upadających pod ciosami aliantów Niemiec sprawcy niezliczonych zbrodni mogli się przenieść w bezpieczne miejsca. A wraz z nimi ich broń, nowoczesne technologie oraz pieniądze. W 2016 r. Herbert Dorsey napisał książkęCovert Colonization of Our Solar System(Ukryta kolonizacja naszego Układu Słonecznego), w której stwierdził m.in., że „III Rzesza była finansowana przez J. Henry Schroder Bank, gdzie dyrektorem był wówczas Allen Dulles, w Anglii i Union Bank w Nowym Jorku”. Nie były to wszystkie instytucje bankowe z obu tych krajów zasilające finansowo NSDAP, również w czasie trwania działań wojennych, w tym bitwy o Anglię.

III Rzesza Niemiecka przegrała wojnę, oficjalnie. Ale nieoficjalnie, a za to realnie, jej przywódcy nie tylko uszli z życiem, ale ich wpływy do dziś dnia oddziaływają na otaczającą nas rzeczywistość polityczno-ekonomiczną. Hitlerowscy naukowcy przejęci przez CIA i NASA wytworzyli w latach służby u nowego pana całą sieć kontaktów i znajomości, dzięki którym zaczęli infiltrować te instytucje, jak również szereg innych agend rządowych USA. Poza tym szefowie NSDAP zbudowali w neutralnych krajach sieć powiązanych ze sobą 750 korporacji, tworząc w ten sposób prawdziwe imperium gospodarcze. Makia Freeman uważa, że wraz z całą masą osób tam zatrudnionych, często wybitnych specjalistów w swojej dziedzinie, zarządów tajnych paramilitarnych grup, działających na zlecenie byłych liderów, upadłego w 1945 r. państwa, imperium to można nazwać „III Rzeszą Niemiecką na wygnaniu”.

 

Imperium powojenne Martina Bormanna

Za tym wszystkim miał stać geniusz organizacyjny Martina Bormanna, osobistego sekretarza Hitlera, jego zastępcy, obdarzonego tytułem Reichsleitera (naczelnika Rzeszy), wyżej od niego był tylko Führer. To z inicjatywy Bormanna powstała w 1933 r. Fundacja Gospodarki Niemiec [im.] Adolfa Hitlera. Instytucja, której formalnym założycielem było Zrzeszenie Niemieckich Pracodawców (VgDA) reprezentowane przez dra inż. Carla Köttgena i Zjednoczenie Przemysłu Rzeszy Niemieckiej (RDI) reprezentowane przez Gustava Kruppa von Bohlen und Halbach w celu „skoncentrowanego” finansowania działalności partii nazistowskiej.

Do chwili utworzenia Fundacji NSDAP otrzymywała liczne i znaczne datki, których wykorzystanie było poza kontrolą centralnych władz partii w osobie Rudolfa Hessa i jego sztabu pod kierownictwem Martina Bormanna. Fundacja miała zapewnić sprawowanie tej kontroli. Adolf Hitler zaakceptował istnienie fundacji jako środka „narodowej odbudowy”. W specjalnym okólniku podpisanym 14 czerwca 1933 Köttgen i Krupp wezwali wszystkich pracodawców III Rzeszy do dobrowolnych wpłat na rzecz Fundacji zgodnie z przyjętym planem, w myśl którego każdy pracodawca miał co roku w czterech ratach wnieść kwotę równą co najmniej 5 proc. kwoty zarobków wypłaconych w roku 1932. Szacuje się, że łączny kapitał wniesiony do NSDAP przez Fundację w okresie jej istnienia to co najmniej 700 mln reichsmarek.

Początkowo składki były dobrowolne, ale w krótkim czasie całkowitą kontrolę nad środkami przekazywanymi przez Fundację przejął Bormann, który od 1938 wymagał od wszystkich gauleiterów żelaznej dyscypliny w ściąganiu daniny. Zakazano organizowania innych zbiórek (z wyjątkiem tzw. pomocy zimowej). Bormann wykorzystał także Fundację do pobierania obowiązkowej opłaty 1 reichspfenniga od każdego wizerunku Hitlera umieszczanego na znaczkach pocztowych tytułem ochrony prawa do wizerunku.

Dysponując tak ogromną masą pieniędzy jak też aktywów, Reichsleiter mógł znaleźć poparcie dla swej idei praktycznie wszędzie, zgodnie z rzymską zasadą, że nie ma takiej bramy, przez którą nie przejdzie osioł obładowany złotem. I tę możliwość wykorzystał, a nawet rozwinął, budując swoje wpływy nie tylko w Niemczech czy Europie, ale również w Ameryce. I to nie w jednej, ale w obu. Martin Bormann nazywany był „brązową eminencją”. Oficjalnie uznany za zabitego, podczas jednego z ostatnich szturmów Armii Czerwonej na Berlin 2 maja 1945 r., w rzeczywistości umknął z oblężonego miasta, stwierdził Makia Freeman, i przez Europę dostał się do Ameryki Południowej. Stamtąd zarządzał „Rzeszą na wygnaniu” w kolejnych, powojennych, latach.

Złotem hitlerowców zarządzała firma prawnicza Sullivan and Cromwell, mająca swoją siedzibę w Nowym Jorku. Pracował w niej Allen Dulles, późniejszy szef CIA i inicjator zabójstwa JFK. Firma założona została jeszcze w XIX w. Od tego czasu podejmowała się współpracy z największymi przedsiębiorstwami przemysłowymi, handlowymi i finansowymi na świecie.

 

Kradzione tuczy

 

Hitlerowskie złoto, w większości zrabowane ludziom i państwom z całej Europy zostało przetopione i zdeponowane w skarbcach Rezerwy Federalnej. Następnie zainwestowano je we wspomniane 750 przedsięwzięć gospodarczych o randze korporacji, budując w ten sposób potężny fundament ekonomiczny dla powojennej „III Rzeszy na wygnaniu”. Freeman, powołując się na opinię Tony’ego Goslinga, byłego dziennikarza BBC, obecnie specjalizującego się w tropieniu tajemnic i działalności Grupy Bilderberg, stwierdza, że według oceny bankierów organizacja Bormanna „to największa w historii koncentracja kapitału będąca pod kontrolą jednej osoby”. 750 korporacji otrzymało wsparcie nie tylko finansowe, ale również w postaci patentów i zastrzeżonych informacji przemysłowych i handlowych. Wszystko to stanowi niewyobrażalny wręcz kapitał. Jego siła jest większa niż broni nuklearnej.

Herbert Dorsey we wstępie swej pracy przekonuje czytelnika, że niemiecka myśl naukowo-techniczna u progu XX w. wyprzedzała znacznie wszystkie kraje na świecie. „Niemczy wygraliby I wojnę światową, gdyby USA nie włączyły się do niej po stronie Brytyjczyków. Niemieckie U-Boaty okrążyły Wyspy, nakładając na kraj praktyczną blokadę, zatapiając okręty z zaopatrzeniem dla Wyspiarzy”. Książka pokazuje również mechanizmy, za pomocą których amerykański kompleks przemysłowy przejął zarówno niemieckich naukowców, jak i ich dorobek i wpasował w amerykański system naukowo-gospodarczy. Według Dorseya współpraca amerykańsko-hitlerowska zaowocowała „Czarnym Projektem” („Black Project”), w ramach którego dokonano kolonizacji naszego systemu solarnego. Stało się to dzięki wykorzystaniu technologii antygrawitacji wypracowanej przez Niemców w czasie II wojny światowej, a następnie rozwiniętej przy współpracy z istotami pozaziemskimi, z którymi hitlerowcy zawarli sojusze w czasie wojny.

Herbert Dorsey ujawnia też, że o ile Martin Bormann był pomysłodawcą i konstruktorem hitlerowskiej międzynarodówki, o tyle Obersturmbannführer SS Otto Skorzeny był realizatorem projektów „brązowej eminencji” i zausznika Hitlera. Skorzeny za swoje zasługi dla Rzeszy mianowany został przez Hitlera szefem wszystkich jednostek specjalnych Niemiec. Był też jedną z najważniejszych osób w słynnej organizacji ODESSA. Była to siatka konspiracyjna, która miała ułatwiać przerzut zbrodniarzy hitlerowskich do krajów nieposiadających umowy o ekstradycji, takich jak: Argentyna, Brazylia, Chile.

 

 

Her Standartenführer SS dr Ufoludek

Współpraca Niemców z istotami pozaziemskimi zaowocowała technologią „nie z tej ziemi”, zapewnia Makia Freeman swoich czytelników. „Nasze zrozumienie hitleryzmu i II wojny światowej nie będzie pełne, jeśli nie zwrócimy uwagi na to, jak bardzo niemiecki geniusz był siłą napędową postępu technologicznego na świecie w latach 30. Niemcy od dawna słyną ze swoich osiągnięć inżynieryjnych. Mimo że są państwem o wiele mniejszym niż USA, Rosja czy Francja, oni przewodzili światu”.

Zaraz po rozpoczęciu wojny okazało się, jak bardzo zaawansowani technologicznie są Niemcy i w jakim stopniu prześcigają inne państwa w sferze uzbrojenia, w jakości okrętów podwodnych, samolotów, w rozwoju przemysłu hutniczego i innych gałęzi gospodarki. Wszystko to pozwoliło im przejąć inicjatywę i przewagę na wszystkich frontach w latach 1939–1941. „W dodatku do aktywów związanych z niebywałym rozwojem własnych zasobów dorzucili jeszcze technologię, która była w dosłownym tego słowa znaczeniu – »nie z tego świata«”, czytamy na The Freedom Articles.

Pisząc niegdyś w Teorii Spisku o okultystycznych korzeniach hitleryzmu, wspominałem o dwu stowarzyszeniach, które stały się rdzeniem ideowym NSDAP – Towarzystwo Thule oraz Vril, kierowane przez takich ludzi jak słynne medium Maria Orsic. Jak czytamy na stronie Battle of Earth, w grudniu 1919 r. grupa członków z Thule, Vril i DHvSS (Ludzie Czarnego Kamienia) spotkała się w leśniczówce niedaleko miejscowości Berchtesgaden w Niemczech. Tam Maria Orsic oznajmiła, że otrzymała drogą mistyczną informację w nieznanym jej języku. Dokumentacja pozostawiona przez Towarzystwo Vril mówiła, że przekazane Orsic wiadomości pochodziły z Aldebaran, gwiazdy z konstelacji Byka, oddalonej od Układu Słonecznego o 68 lat świetlnych. Dokonany przez nią zapis słów ujawnił, że jest to język starożytnych Sumerów, ludów żyjących w Mezopotamii na długo przed pojawieniem się tam Babilończyków. Sumeryjskie zapiski odczytało inne medium, związane z Thule i Vril, znane pod imieniem jednej z bohaterek starogermańskiej mitologii, Sigrun. Okazało się, że przekazany Orsic telepatycznie tekst zawierał opis budowy maszyny latającej o opływowych kształtach.

Kilka lat później podczas seansu spirytystycznego w mieszkaniu Rudolfa Hessa w Monachium przez medium Marię Orsic przemówił głos spoza Ziemi, „który przedstawił się jako Sumi, przedstawiciel odległej planety, krążącej wokół gwiazdy Aldebaran w gwiazdozbiorze Byka. Według tajemniczego głosu Sumi to humanoidalna rasa, która na krótko skolonizowała Ziemię 500 mln lat temu. Ruiny starożytnych miast Larsa, Szuruppak i Nippur w Iraku to pozostałości cywilizacji Sumi. Ci spośród nich, którzy przeżyli potop, opisany w sumeryjskich eposach i w Biblii, stali się przodkami rasy aryjskiej” – czytamy na stronie Battle of Earth.

To właśnie wtedy przez spirytystyczno-telepatyczne kanały komunikacji Niemcy, a ściślej czołówka NSDAP otrzyma informacje o technologiach antygrawitacyjnych oraz nawiąże kontakty z Sumi jako ich dalecy, ale bezpośredni potomkowie aryjscy.

Dzięki tym informacjom i współpracy z przodującą myślą inżynieryjną ludu Sumi hitlerowcy mogli tworzyć konstrukcje o super zaawansowanej technologii. M.in. zbudowali prototypy UFO, którymi mogli wzbić się ponad atmosferę ziemską, twierdzi Makia Freeman. Pisarz Joseph P. Farrell w książceReich of the Black Sun: Nazi Secret Weapons and the Cold War Allied Legend(Rzesza czarnego słońca: tajna broń hitlerowców i aliancka legenda zimnowojenna), wydanej w 2004 r., stwierdził, że Niemcy wcześniej od Amerykanów byli posiadaczami bomby atomowej, ale nie udało się im zbudować przed końcem wojny odpowiednich wyrzutni i systemów przenoszenia rakiet z ładunkami atomowymi.

 

Księżycowe koło ratunkowe

Wyrzutni naziemnych nie udało się skonstruować, ale bazy księżycowe – tak. Co najmniej dwa źródła potwierdzają fakt, że Niemcom udało się zbudować bazy na Księżycu w 1942 r. Pisał o tym badacz problematyki III Rzeszy Niemieckiej Vladimir Terziski – inżynier, fizyk, prezes Amerykańskiej Akademii Dysydentów Nauki oraz Corey Goode – dziennikarz zajmujący się problematyką cywilizacji pozaziemskich. Obaj mężczyźni twierdzą i udowadniają w swych pracach oraz wypowiedziach na antenie radia i telewizji, że hitlerowcy zbudowali jednostki latające antygrawitacyjne, które mogły ich zabrać na Księżyc i tam też zbudowali w 1942 r. swoje bazy nazistowskie.

Zdając sobie sprawę, że przegrywają wojnę i że koniec III Rzeszy jest bliski, od 1944 r. zaczęli przenosić tam część swojej technologii oraz wysokozaawansowanych technologicznie urządzeń. Dwie pozostałe bazy zbudowali na Ziemi na Antarktydzie oraz w dziewiczych lasach Ameryki Południowej, głównie w Argentynie. W pracy Herberta DorseyaThe Covert Colonization of Our Solar Systemczytamy, że „człowiekiem odpowiedzialnym za powodzenie projektu przenoszenia technologii i urządzeń poza granice upadających Niemiec był Hans Kammler. Udało się mu wyprowadzić większość planów, opracowań technicznych oraz wspomnianych urządzeń do trzech baz: na Księżycu, na Antarktydzie i w Argentynie […]. Powstanie baz księżycowych nie byłoby możliwe bez współpracy z istotami pozaziemskimi. Księżyc jest zajęty przez kilka grup pozaziemskich i jest wykorzystywany jako obszar spotkań dyplomatycznych oraz rozmów międzyplanetarnych”. Również książka FarrellaRzesza czarnego słońcadostarcza dowodów na to, że hitlerowcy byli na Księżycu, zanim dotarli tam Amerykanie i Rosjanie.

 

Pasożyt Ameryki

Jeśli zbierzemy teraz przedstawione wyżej fakty, możemy śmiało powiedzieć, że chociaż państwo niemieckie przegrało w 1945 r. wojnę, to III Rzesza Niemiecka w osobach tworzących jej elity ma się nadal bardzo dobrze. Posiadając silne zaplecze gospodarcze w postaci 750 dobrze prosperujących korporacji, rozległe wpływy w ważnych instytucjach najpotężniejszego państwa na świecie, jakim są obecnie Stany Zjednoczone, jak też na Wall Street, oraz dysponując potężnymi bazami, jakby kwaterami, z których może zarządzać niewidzialnym, choć realnie istniejącym imperium – w tym jedną poza jakimkolwiek zasięgiem potencjalnych wrogów – bazą księżycową – należy powiedzieć, że NSDAP tę wojnę wygrała, a jej przywódcy i ideowi spadkobiercy nie tylko opływają w dostatki, ale cały czas mają olbrzymi wpływ na to, co dzieje się na świecie.

Jim Marrs w książce „The Rise of the Fourth Reich: The Secret Societies That Threaten to Take Over America” z 2009 r. (Powstanie Czwartej Rzeszy: sekretne stowarzyszenia, które zagrażają przejęciem kontroli nad Ameryką) opisywał, w jaki sposób ideologia hitlerowców zainfekowała USA. Marrs podnosił, że zarówno Niemcy, jak i ideologia nazistowska zafascynowały wielu ważnych polityków i naukowców amerykańskich w czasach, gdy po II wojnie światowej grupa nazistowskich uczonych pomogła Ameryce w wyścigu zbrojeń i podboju kosmicznego. „W słynnym wywiadzie programu Project Camelot, udzielonym w 2013 r., Max Spiers i Michael Prince (znany również jako James Casbolt), byli superżołnierze NWO oraz ofiary kontroli umysłów, ujawnili, że NWO ma dwie frakcje: Rothschilda i syjonistów oraz Rockefellera i nazistów (hitlerowców), którą można nazwać IV Rzeszą”.

Ten drugi ród był mocno związany z partią Adolfa Hitlera i utrzymywał rozległe stosunki z prominentnymi postaciami III Rzeszy poprzez interesy w przemyśle naftowym, farmaceutycznym i chemicznym. „NSDAP była czymś więcej niż tylko partią polityczną. To była ideologia i tożsamość polityczna, które przeżyły Hitlera. Obecnie musimy stawić czoła temu, że jest wielce prawdopodobne, iż ideologia hitlerowców jest nadal żywa i dobrze się miewa w Stanach Zjednoczonych, będąc siłą napędową Nowego Porządku Świata (NWO)”, kończy rozważania na temat żywotności idei Hitlera Makia Freeman.

 

http://freedom-articles.toolsforfreedom.com/nazis-won-the-war-really/

https://battleofearth.wordpress.com/2009/05/04/maria-orsic-and-the-vril-society/

https://www.bibliotecapleyades.net/luna/esp_luna_46.htm

https://www.space.com/17307-neil-armstrong-one-small-step-quote.html

https://www.bilderberg.org/tonyhom.htm

 

Napisane przez Robert Kościelny

 

https://warszawskagazeta.pl/teoria-spisku/item/5342-czy-iii-rzesza-wygrala-wojne-nowe-kontrowersyjne-ustalenia