Wszystko wibruje i drga

 

Jak wiadomo, to nie Pitagoras był ojcem matematyki i filozofii, tylko radziecki uczony Pietia Goras. Podobnie jak nie jest prawdą, że Heraklit z Efezu powiedział „panta rhei” (wszystko płynie). To Pantarejew, rosyjski myśliciel ludowy, chłop z pochodzenia i wychowania, mimo że gnębiony przez carskich siepaczy dał jednak radę odkryć i zakomunikować światu, że „wsio pławajet”.

Czy z podobną sytuacją będziemy mieć do czynienia w historii, którą opowiem w dzisiejszym odcinku Teorii Spisku? To znaczy, czy odkrycie, że „wszystko wibruje”, dokonane kilkadziesiąt lat temu zostanie przypisane nie osobie, która je dokonała, tylko zupełnie innej? A co ważniejsze – choć niemające zastosowania w powyższych przypadkach, w których prawda się jednak przebiła – czy odkrycie to zostanie schowane pod korcem, powodując, że cudowny lek na raka nie zostanie ujawniony przed światem?

 

Wszystko wibruje i drga

Drgania i ich częstotliwości mają o wiele większy wpływ na nas i nasze zdrowie, niż może się nam wydawać, pisze Melissa Dykes, która latem 2017 r. umieściła na stronie Truth Stream Media artykuł o 80-letniej historii banowania prawdy o odkrytym leku na nowotwór złośliwy.

Anthony Holland jest profesorem nadzwyczajnym i dyrektorem muzycznym w Skidmore College w stanie Nowy Jork. Jest także badaczem, który wykorzystuje moc częstotliwości drgań do leczenia raka. Stosuje tę samą zasadę, że szkło ulegnie rozbiciu, jeśli wystawi się je na odpowiednio „nastrojony” dźwięk. Aby do tego doszło, zewnętrzna wibracja, pochodząca od jakiejś osoby bądź urządzenia, musi zostać „nałożona” na wewnętrzną wibrację szkła. Następnie należy wzmocnić wibrację pochodzącą ze źródła zewnętrznego, a to z kolei sprawi, że wzmocnią się również drgania wewnątrz szklanego przedmiotu, rozsadzając go od środka. Holland postanowił zastosować tę zasadę wobec żywych mikroorganizmów, tj. komórek rakowych. Swą hipotezę badacz oparł też na pracy pioniera (pionierki?) chińskiej genetyki dr Mae-Wana Ho, która dowodziła, że żywe komórki mają wiele cech wspólnych z ciekłymi kryształami.

Jak czytamy na stronie Breast Cancer Conqueror, dr Holland założył, że jeśli chińska uczona miała rację, wykazując podobieństwo komórek do „ciekłego szkła”, wówczas dopasowanie konkretnej częstotliwości rezonansowej żywych komórek do źródła dźwięku, aby w ten sposób zwiększyć objętość tych częstotliwości, spowoduje, że nowotwór złośliwy „pęknie”, jak pęka szklana tafla pod wpływem odpowiedniej jakości drgań. Holland i jego współpracownicy użyli urządzenia stworzonego przez lekarza z Nowego Meksyku, dr Jamesa Bare’a, wykorzystującego „antenę plazmową, która pulsuje i wyłącza się”, aby zapewnić rytmiczny strumień sygnałów elektrycznych.

Po ponad roku poszukiwań Holland znalazł dokładną częstotliwość rozbijającą komórki rakowe. Uczony wraz ze swym zespołem przetestował procedurę o nazwie oscylacyjnie (drgająco) pulsujące pole elektryczne (OPEF – Oscillating Pulsed Electric Field). Eksperyment przeprowadził na komórkach rakowych trzustki, a następnie na komórkach białaczkowych. „Rezultaty były zdumiewające. Komórki raka trzustki zostały rozbite przy zastosowaniu fal o częstotliwości od 100 000 do 300 000 Hz. Wyniki dotyczące zwalczenia białaczki były jeszcze bardziej obiecujące. Procedura była w stanie zniszczyć komórki, zanim miały one szansę się podzielić, zabijając średnio od 25 do 40 proc. komórek białaczki, a w niektórych przypadkach nawet do 60 proc.

 

Wynalazek dr. Alberta Abramsa

Jak możemy przeczytać na stronie internetowej Tesla Tech, wspomnianego wyżej Jamesa Bare’a, doktora z Nowego Meksyku, „w ciągu ostatnich 80 lat opracowano szereg elektronicznych urządzeń terapeutycznych, które wykorzystują zjawisko rezonansu w leczeniu chorób. Pierwszym z nich był oscyloklast, wynaleziony przez dr. Alberta Abramsa, około 1920 r. Wyprodukowano ponad 2 tys. takich maszyn i okazało się, że są dość skuteczne w przypadku wielu dolegliwości”.

Oscyloklast to nadajnik o niewielkiej mocy wykorzystujący dwuprzewodowy obwód tranzystorowy i małą cewkę Tesli. Połączenie tych dwu elementów wytworzyło pulsacyjną falę, podobną do pojedynczego impulsu nerwowego. Impuls nerwowy z grubsza przypomina pojedynczą prostokątną falę, którą można dostrzec w oscyloskopie.

Oscyloklast umieszczany był blisko ciała pacjenta i łączył się z nim w trakcie procesu indukcji. Częstotliwość nadawania jednostki była nieznacznie zmieniana, aby leczyć różne dolegliwości fizyczne, przy czym częstotliwość pulsu wynosząca około 90 cykli na minutę była utrzymywana na stałym poziomie.

Z drugiej jednak strony musimy zauważyć, że dr Abrams nie przez wszystkich uważany był za geniusza i uzdrowiciela. Na oscyloklaście zarobił 2 mln dolarów. Była to wówczas suma zawrotna. Dziś zresztą też, ale nie aż tak jak przed wielką depresją. Bardzo szybko znaleźli się sceptycy, którzy nie uwierzyli w metodę Abramsa. Jeden z nich wysłał mu do analizy krew koguta i otrzymał odpowiedź, że pacjent cierpi na cukrzycę, raka, malarię i dwie choroby weneryczne. Ktoś inny dostarczył dwie próbki krwi świnki morskiej i dowiedział się, że pacjentka cierpi między innymi na raka, infekcję zatok i problemy z żołądkiem. Ostatecznie specjaliści sprawdzili oscyloklast. Okazało się, że w skrzynce znajduje się kondensator, reostat, omomierz i magnetyczny przerywacz. Nie ustalono, czemu to miało służyć. Parę miesięcy później, w 1924 r., dr Abrams zmarł na zapalenie płuc. Należy jednak zadać pytanie, czy dr Abrams rzeczywiście dałby się nabrać na tak prymitywne sztuczki jak te wyżej przedstawione. A może był w jakiś sposób zmuszony do autokompromitacji?

Mniej więcej w tym samym czasie podobne urządzenie o nazwie wielofalowy oscylator (MWO) opracował we Francji Georges Lakhovsky. Aparat działał zgodnie z zasadą rezonansu szerokopasmowej niemodulowanej fali radiowej. Używając cewki Tesli, bądź podobnego szerokopasmowego nadajnika radiowego, Lakhovsky umieszczał pacjenta pomiędzy dwiema szerokopasmowymi antenami, umożliwiając w ten sposób przepływ przez ciało chorego fal radiowych przechodzących między antenami.

Teoria, na jakiej oparł swe doświadczenia francuski wynalazca, głosiła, że choroba jest spowodowana brakiem odpowiedniego rezonansu w ciele. Umieszczenie pacjenta w polu wielofalowym miało sprawić, że w chorych organach powróciłaby właściwa dla nich częstotliwość rezonansowa. James Bare pisze na swej stronie internetowej, że aparat działał całkiem dobrze, a książki na temat jego budowy są dostępne. Później wersja MWO wykorzystała lampy, które opracował i opatentował francuski eksperymentator, działające jak anteny szerokopasmowe.

 

Dr Royal R. Rife i jego wiązki

Ludzie znający dr. Royala Rife’a nie mieli wątpliwości – był to genialny wynalazca. Począwszy od lat 20. XX w., Rife zaczął budować duży i złożony mikroskop zdolny do powiększania obiektów 31 tys. razy (standardowe mikroskopy z lat 30. i 40. XX w. powiększały ok. 1700 razy). Do 1940 r. Rife skonstruował długie na 60 cm urządzenie ważące 90 kg, które zawierało 5682 części, co umożliwiło Rife’owi zobaczenie wirusów i bakterii w sposób, w jaki żaden inny naukowiec nie miał możliwości.

Melissa Dykes, we wspomnianym artykule z 2017 r. umieszczonym na stronie Truth Stream Media, pisała, że badając pod swym mikroskopem mikroorganizmy, Rife rychło zrozumiał, że wszystkie żywe organizmy, w tym bakterie i wirusy, mają swoją własną częstotliwość lub wzór oscylacji. Podobnie jak konkretna nuta może rozbić kieliszek do wina, jeśli została odtworzona z częstotliwością rezonansową szkła, tak też odpowiednie częstotliwości fal mogą być wykorzystywane do niszczenia patogenów.

Kontynuując izolację wirusów i bakterii oraz odkrywając częstotliwości, jakie są potrzebne do ich zniszczenia, Rife stwierdził, że odkrył wirusa odpowiedzialnego za raka. A co najważniejsze, poprzez użycie rezonansu, który określił jako „śmiertelny wskaźnik oscylacyjny” nowotworu, zdołał go zniszczyć. Walka z chorobą, która dziś jest drugą przyczyną zgonów na świecie, po chorobach układu krążenia – przypomnijmy z dziennikarskiego obowiązku, że największy destrukcyjny wpływ na serce ma spożywanie alkoholu, niekoniecznie w ilościach przemysłowych, wystarczą ilości towarzyskie, a nawet te wlewane w organizm dla „odprężenia” – wydawała się być wygrana.

Rife przeprowadził setki eksperymentów na szczurach celowo zarażonych wyizolowanym wirusem rakowym, zanim użył swoich aparatów do zabijania nowotworów u ludzi. W 1934 r. przetestował swoje urządzenie na 16 terminalnie chorych pacjentach. Spośród 16 wszyscy, z wyjątkiem dwóch, zostali oficjalnie uznani za wyleczonych w ciągu zaledwie trzech miesięcy. Rife napisał później: „Podczas leczenia sposobem, który odkryłem, żadna tkanka nie jest zniszczona, nie odczuwa się bólu, nie słychać żadnego hałasu i nie ma też żadnych skutków ubocznych. Lampka zapala się i trzy minuty później leczenie zostaje zakończone. Wirus lub bakteria jest niszczona, a organizm zostaje uwolniony w sposób naturalny z toksycznego działania patogenu. W ten sposób można leczyć jednocześnie kilka chorób”. W 1937 r. Rife założył firmę Beam Ray z kilkoma współpracownikami i wyprodukował 14 aparatów medycznych zwalczających nowotwory.

 

Co się takiego stało, że aparatura ta nie stoi dziś w każdym szpitalu i każdym centrum leczenia nowotworów? Mówiąc najprościej, jedynym nowotworem, którego nie mógł pokonać dr Rife, stał się rak chciwości”, pisze Melissa Dykes.

Odkrycie Royala Rife’a uderzyło w interesy firm, zespołów badawczych, klinik oraz potężnych ludzi stojących za przemysłem usług medycznych. Zadrżała z oburzenia Fundacja Rockefeller, uważając, że jest to cios nie tylko w korzyści finansowe, jakie daje jej standardowe „leczenie”, ale również w lansowany przez nią program kontroli populacji opartej na eugenice. Ten sprzeciw oraz bez mała huraganowy atak na Rife’a sprawiły, że jego maszyny nigdy nie będą dostępne dla ogółu społeczeństwa, czytamy w artykule dziennikarki strony internetowej Truth Stream Media.

 

Działa na Rife’go i jego wynalazek

Jedną z osób, które zagięły parol na geniusza, był dr Morris Fishbein, szef Amerykańskiego Związku Medycznego (AMA), typowe zero, ale takie, które dużo może. Ludzi tej „rasy” można spotkać w każdym kraju i w każdym czasie. Fishbeina nazywano shakedown artist, co można przetłumaczyć jako mistrz w wyciąganiu od ludzi pieniędzy za pomocą oszustw lub gróźb. Jak wiemy, ostatnio taka grupa „artystów” sprawiła, że w Kongresie USA przegłosowana została bardzo niedobra dla Polski ustawa o mieniu bezspadkowym.

Fishbein wysłał adwokata, by złożył dr. Rife’owi ofertę odkupienia wynalazku. Rife odmówił. Chociaż nikt nie zna dokładnych warunków oferty, prawdopodobnie były podobne do tych, które Fishbein złożył Harry’emu Hoxseyowi, gdy ten odkrył ziołowe lekarstwo na nowotwór. Łobuz z doktoratem oraz jego współpracownicy mieli otrzymywać wszystkie zyski ze sprzedaży leku przez dziewięć lat, a Hoxsey nic by z tego nie miał. Następnie, gdyby okazało się, że sprzedaż jest bardzo dochodowa, uczony miał otrzymywać 10 proc. zysków. Kiedy Hoxsey odmówił, Fishbein wykorzystał swoje polityczne powiązania, aby nękać Hoxseya. Wynalazca był aresztowany 125 razy w ciągu 16 miesięcy. Fishbein prześladował Hoxseya przez 25 lat.

W przypadku Rife’a postąpiono inaczej. Dr Fischbein zaoferował Philowi Hoylandowi, inżynierowi elektrykowi, który zainwestował w firmę Beam Ray i pomógł zbudować urządzenie zwalczające nowotwór, pomoc prawną w wymuszeniu na Rife’em odstąpienia wynalazku. Rozpoczął się proces sądowy, który stał się początkiem końca wynalazcy oraz jego aparatu. Nie potrafiąc się obronić przed wściekłym atakiem, Rife załamał się i popadł w alkoholizm. I chociaż sprawę udało się mu wygrać, koszty procesu sądowego doprowadziły go do bankructwa, a jego firma Beam Ray przestała działać.

Fishbein, wykorzystując swoją pozycję w świecie medycznym, nadal działał w kierunku powstrzymywania wszelkich dalszych prac badawczych nad udoskonaleniem maszyny Rife’a. Lekarze, którzy wcześniej wspierali odkrywcę i jego pracę badawczą, nagle ucichli. Arthur Kendall, jeden z partnerów Rife, przeszedł na emeryturę do Meksyku z „odprawą” w wysokości ćwierć miliona dolarów. Ówczesnych. Inni lekarze otrzymali duże dotacje i nagrody od AMA, więc zamknęli usta i wrócili do przepisywania leków. Poważne czasopisma medyczne, w większości finansowane z przychodów z reklam Big Pharmy, odmawiały publikowania czyichkolwiek prac związanych z teoriami Rife’a lub jego maszynami.

Laboratorium Rife’a i znajdujący się tam sprzęt został podzielony między różnych pracowników nauki, natomiast dokumentacja i zdjęcia, a nawet części mikroskopu bądź skradziono, bądź zniszczono. Wielomilionowe laboratorium Burnetta, którego pracownicy mieli potwierdzić odkrycia Rife’a, uległo zniszczeniu w wyniku wielkiego pożaru. „Policja nielegalnie skonfiskowała resztę badań Rife’a… i to wszystko. Fishbein przejdzie do historii jak ten, który demaskował znachorów”. Choć faktycznie potomni winni go zapamiętać jako zagorzałego obrońcę interesów Big Pharmy.

Kolejną osobą, którą warto zapamiętać jako przeciwnika wynalazku Rife’a oraz zagorzałego obrońcę interesów koncernów farmaceutycznych i Rockefellera, był dr Cornelius P. Rhoads, onkolog, absolwent Instytutu Rockefellera i szef ds. służb chemicznych w czasie ostatnich dwóch lat II wojny światowej. Od 1939 do 1959 r. był szefem Memorial Sloan Kettering – najważniejszego w kraju orędownika chemioterapii. Rhoads zablokował innym lekarzom jakąkolwiek możliwość kontynuowania badań nad odkryciami Rife’a. Działając za kulisami i pociągając za sznurki, na końcu których znajdowali się usłużni wobec farmaceutów i rodziny Rockefellera decydenci, doprowadzał do odrzucania wszelkich próśb o dofinansowanie tych uczonych, którzy chcieli nadal pracować nad innymi sposobami leczenia nowotworów niż za pomocą chemii i chirurgicznego noża. Przykładem takiego badacza prześladowanego przez Rhoadsa może być dr Irene Diller, która w swych badaniach potwierdziła istnienie drobnoustrojów nowotworowych, mogących być skutecznie zwalczanymi przez środki inne niż chemioterapia.

 

Walka o zdrowie się nie kończy

Ile osób niepotrzebnie zmarło z powodu nowotworu, który można było szybko, skutecznie i bezboleśnie wyleczyć dzięki urządzeniu dr. Rife’a, ukrywanemu przed społeczeństwem? To przerażająca myśl!”, pisze Melissa Dykes. „Przyczyna, dla której przeciętny człowiek wciąż wierzy, że niebezpieczna i toksyczna chemioterapia »leczy«, związana jest z tą samą chciwą siłą stojącą za przekonaniem, że jedynym środkiem pędnym, który porusza nasze samochody, jest benzyna, chociaż od dawna wiadomo, że istnieją tanie i niezanieczyszczające środowiska alternatywy”.

Jednak prawda, mimo że tłumiona przez potężne siły, zaczyna się przebijać i wychodzić na światło dzienne. Tak w przypadku paliw alternatywnych, jak chemioterapii. Prace nad częstotliwościami rezonansowymi, które mogą zabić wirusy i bakterie, w tym również raka, są kontynuowane. W 2014 r. w czasopiśmie „Global Advances in Health and Medicine” dwóch lekarzy opublikowało artykuł, w którym stwierdzili: „Nie tylko farmakologia oraz fale elektromagnetyczne oraz wibracje dźwięku, ale nawet nasze emocje, myśli, przekonania oraz sposób, w jaki urzeczywistniamy nasze intencje i wykorzystujemy biorytmy, są w stanie wpłynąć na sposób, w jaki łączą się nasze komórki, nie dopuszczając do rozwoju patogennego. To odkrycie może ujawnić nieoczekiwane szanse rozwoju samoleczenia, w oparciu o głębsze wykorzystanie tego niezwykłego potencjału ludzkiego organizmu”.

Dykes uważa, że prześledzenie historii walki Big Pharmy z urządzeniami mogącymi pokonać nowotwory w sposób szybki, bezbolesny i bez skutków ubocznych pokazuje, że chemioterapia nie służy nam, tylko im – koncernom farmakologicznym: „To nie są kuracje. Ten system nie leczy”.

To tylko kwestia czasu, zanim społeczność medyczna i naukowa będzie musiała pogodzić się ze swoją przegraną i przyznać wreszcie, że Rife miał rację. Bowiem w przeciwnym razie, nie przyznając się do błędu, medycy utracą resztę swej wiarygodności, pisze Melissa Dykes.

 

Napisane przez Robert Kościelny

http://trueorganicandfree.com/cancer-cure-suppressed-80-years-theyre-finally-admitting-royal-rife-right/

https://breastcancerconqueror.com/can-frequencies-kill-cancer-cells/

http://www.teslatech.info/ttstore/conftapes/archives/1999jul/600202.htm